Warsztaty kulinarne ze zwyciężczynią Masterchef Junior
Od kilku miesięcy prawie każdego dnia słyszę: Mamusiu, może coś ugotujemy?, Mamusiu,
dasz mi składniki, a ja coś przyrządzę?, Mamusiu, mąka się skończyła!!! Czasami Julcio budzi się z nowym przepisem i ściąga mnie z łóżka, żebym natychmiast pojawiła się w kuchni.
Myślę, że już mogę mówić o jego pasji do gotowania. Wszystko się zaczęło od wspólnego przygotowywania ciasta na naleśniki. Teraz Julek przepis na pyszne placki wyrecytuje nawet przez sen :) Ale to nie wszystko. Juluś odmierza składniki, myje warzywa, nakrywa do stołu. Potrafi posmarować masłem pieczywo, obiera jajka ugotowane na twardo, rozbija kotlety, przygotowuje sok marchwiowy i piecze babeczki. Oczywiście, wszystko z moją pomocą albo pod moją kontrolą.
Ja sama chętnie go angażuję do przygotowywania posiłków i wcale nie martwi bałagan jaki później zostaje. Jestem bardzo dumna z niego. Uwielbiam patrzeć jak się angażuje, jak nabywa nowych umiejętności i jak bardzo się cieszy z efektów swojej pracy.
Nie ukrywam, że cały czas mam jakieś obawy związane ze wspólnym gotowaniem, dlatego nigdy nie zostawiam Julcia samego w kuchni. Trzymam go z dala od piekarnika, wrzątku i ognia. Ale pozwalam mu pokroić warzywa plastikowym nożykiem, rozbić jajka i przygotować, a później wymieszać składniki na sałatkę. Synek doskonale wie też, co to jest mikser, blender i sokowirówka - nie raz miał okazję z nich korzystać.
Ale to nasze wspólne gotowanie to coś więcej, niż nabywanie kuchennych umiejętności i zabawa w przesypywanie, ugniatanie czy lepienie.
To czas, który spędzamy razem. Czas, który nas jeszcze bardziej łączy i zbliża do siebie. Julcio uwielbia każdą aktywność, którą może dzielić z rodzicami, a kiedy jest to gotowanie - jego radość jest jeszcze większa. I nasza również :)
To też poznawanie nowych smaków i nowych konsystencji. Pomimo tego, że Juluś uwielbia gotować, to z jedzeniem już jest gorzej. Ma kilka swoich ulubionych potraw, które zje z apetytem, ale trudniej jest z nowościami. Często nawet nie chce ich spróbować. Kiedy razem coś przygotowujemy jest bardziej odważny i jest wiele większa szansa, że zje cho trochę.
Poza tym zabawa w kuchni pobudza zmysły: dotyku, węchu, smaku i słuchu. Nigdzie indziej nie spotkamy tylu różnorodnych zapachów i smaków.
Wspólne gotowanie buduje nie tylko u dzieci, ale również u dorosłych pewność siebie. Za każdym razem kiedy przygotujemy pyszny obiad, puszyste naleśniki czy deser owocowy, a później słyszymy same pochwały przy stole - nie może być inaczej - czujemy się bardzo ważni i docenieni :)
Kiedy kilka dni temu dostaliśmy zaproszenie na warsztaty kulinarne z Julką Cymbaluk, zwyciężczynią ostatniej edycji Masterchef Junior, od razu wiedziałam, że chcę na nie pojechać. Nie dla siebie, ale dla Julcia. Wiedziałam, że takie spotkanie i gotowanie z innymi dziećmi sprawi mu naprawdę dużo radości.
Juluś uwielbia gotować i pasjonuje go kuchnia, a takie warsztaty są ogromną motywacją do dalszych działań, odkrywania i próbowania nowych smaków, a przede wszystkim są świetną zabawą dla całej rodziny.
I tak ostatni weekend spędziliśmy w Warszawie, gdzie w studiu kulinarnym Małe Pyszności spotkaliśmy się z Julką Cymbaluk i Patrykiem Piskorzem, finalistą programu Masterchef Junior. Bardzo się cieszymy, że dołączył do nas Aleks, kuzyn Julcia. Chłopcy pracowali na wspólnym stanowisku i stworzyli naprawdę przepyszne potrawy.
Kiedy tylko założyli fartuszki już byli gotowi do pracy :) Zaczęliśmy od pizzy. Chłopcy łączyli składniki, wyrabiali ciasto i wybierali dodatki, które później sami kroili. Julka ugotowała pyszny sos, który chłopcy rozsmarowali na cieście, a następnie nałożyli szynkę, ananasa, kukurydzę i ser. Ich własnoręcznie wykonana pizza trafiła do piekarnika i wyszła z niego przepyszna :)
Myślę, że już mogę mówić o jego pasji do gotowania. Wszystko się zaczęło od wspólnego przygotowywania ciasta na naleśniki. Teraz Julek przepis na pyszne placki wyrecytuje nawet przez sen :) Ale to nie wszystko. Juluś odmierza składniki, myje warzywa, nakrywa do stołu. Potrafi posmarować masłem pieczywo, obiera jajka ugotowane na twardo, rozbija kotlety, przygotowuje sok marchwiowy i piecze babeczki. Oczywiście, wszystko z moją pomocą albo pod moją kontrolą.
Ja sama chętnie go angażuję do przygotowywania posiłków i wcale nie martwi bałagan jaki później zostaje. Jestem bardzo dumna z niego. Uwielbiam patrzeć jak się angażuje, jak nabywa nowych umiejętności i jak bardzo się cieszy z efektów swojej pracy.
Nie ukrywam, że cały czas mam jakieś obawy związane ze wspólnym gotowaniem, dlatego nigdy nie zostawiam Julcia samego w kuchni. Trzymam go z dala od piekarnika, wrzątku i ognia. Ale pozwalam mu pokroić warzywa plastikowym nożykiem, rozbić jajka i przygotować, a później wymieszać składniki na sałatkę. Synek doskonale wie też, co to jest mikser, blender i sokowirówka - nie raz miał okazję z nich korzystać.
Ale to nasze wspólne gotowanie to coś więcej, niż nabywanie kuchennych umiejętności i zabawa w przesypywanie, ugniatanie czy lepienie.
To czas, który spędzamy razem. Czas, który nas jeszcze bardziej łączy i zbliża do siebie. Julcio uwielbia każdą aktywność, którą może dzielić z rodzicami, a kiedy jest to gotowanie - jego radość jest jeszcze większa. I nasza również :)
To też poznawanie nowych smaków i nowych konsystencji. Pomimo tego, że Juluś uwielbia gotować, to z jedzeniem już jest gorzej. Ma kilka swoich ulubionych potraw, które zje z apetytem, ale trudniej jest z nowościami. Często nawet nie chce ich spróbować. Kiedy razem coś przygotowujemy jest bardziej odważny i jest wiele większa szansa, że zje cho trochę.
Poza tym zabawa w kuchni pobudza zmysły: dotyku, węchu, smaku i słuchu. Nigdzie indziej nie spotkamy tylu różnorodnych zapachów i smaków.
Wspólne gotowanie buduje nie tylko u dzieci, ale również u dorosłych pewność siebie. Za każdym razem kiedy przygotujemy pyszny obiad, puszyste naleśniki czy deser owocowy, a później słyszymy same pochwały przy stole - nie może być inaczej - czujemy się bardzo ważni i docenieni :)
Kiedy kilka dni temu dostaliśmy zaproszenie na warsztaty kulinarne z Julką Cymbaluk, zwyciężczynią ostatniej edycji Masterchef Junior, od razu wiedziałam, że chcę na nie pojechać. Nie dla siebie, ale dla Julcia. Wiedziałam, że takie spotkanie i gotowanie z innymi dziećmi sprawi mu naprawdę dużo radości.
Juluś uwielbia gotować i pasjonuje go kuchnia, a takie warsztaty są ogromną motywacją do dalszych działań, odkrywania i próbowania nowych smaków, a przede wszystkim są świetną zabawą dla całej rodziny.
I tak ostatni weekend spędziliśmy w Warszawie, gdzie w studiu kulinarnym Małe Pyszności spotkaliśmy się z Julką Cymbaluk i Patrykiem Piskorzem, finalistą programu Masterchef Junior. Bardzo się cieszymy, że dołączył do nas Aleks, kuzyn Julcia. Chłopcy pracowali na wspólnym stanowisku i stworzyli naprawdę przepyszne potrawy.
Kiedy tylko założyli fartuszki już byli gotowi do pracy :) Zaczęliśmy od pizzy. Chłopcy łączyli składniki, wyrabiali ciasto i wybierali dodatki, które później sami kroili. Julka ugotowała pyszny sos, który chłopcy rozsmarowali na cieście, a następnie nałożyli szynkę, ananasa, kukurydzę i ser. Ich własnoręcznie wykonana pizza trafiła do piekarnika i wyszła z niego przepyszna :)
W międzyczasie chłopcy przyrządzali swój własny koktajl owocowy - prawdziwą bombę witaminową :) Wybrali do niego: maliny, borówki i banana, dodali sok ananasowy i odrobinę soku z limonki.
Pogardzili natomiast szpinakiem, który zaproponował im Patryk, ale może to
jeszcze nie pora na takie smaki. Kiedy owoce znalazły się w misce, pomogłam chłopcom je zblendować, a następnie przelać całość do szklaneczek :)
Byłam ogromnie zaskoczona, patrząc na Julcia pijącego koktajl. Nie był to napój o tolerowanej przez niego gładkiej konsystencji - był gęsty, a owoce wyczuwalne. Jeszcze nie tak dawno pluł czymś takim! Tym razem doskonale wiedział co się znajduje w środku, był dumny ze swojego dzieła i pił powtarzając, jakie to jest pyszne :) Teraz wiem, że znów mogę robić koktajle - byle nie sama :)
Byłam ogromnie zaskoczona, patrząc na Julcia pijącego koktajl. Nie był to napój o tolerowanej przez niego gładkiej konsystencji - był gęsty, a owoce wyczuwalne. Jeszcze nie tak dawno pluł czymś takim! Tym razem doskonale wiedział co się znajduje w środku, był dumny ze swojego dzieła i pił powtarzając, jakie to jest pyszne :) Teraz wiem, że znów mogę robić koktajle - byle nie sama :)
Warsztaty były wspaniłe, wszyscy doskonale się bawiliśmy, a na koniec czekała na dzieci jeszcze jedna niespodzianka. Dostaliśmy książkę z przepisami Julki Cymbaluk "Masterchef Junior", którą Julia i Patryk podpisywali. Oczywiście z dedykacją dla każdego uczestnika warsztatów :)
Dziś Julcio po raz kolejny przeglądał książkę i na jutro mamy zaplanowane wspólne kucharzenie z koktajlem owocowym w tle :)
Piękne zdjęcia i wspaniała inicjatywa!
OdpowiedzUsuńDziękuję !
UsuńJesteście wspaniali - wspaniałę zdjęcia, wspaniała aktywność i to, ze Wam się chce jest wspaniałe. Gratuluję!
OdpowiedzUsuńDziękujemy :)
UsuńSuper dzień :) Moją córkę nie ciągnie do kuchni ALE Masterchefa oglądała namiętnie!!!
OdpowiedzUsuńMoże jeszcze przyjdzie czas na gotowanie :) Albo wyjdą inne talenty ;)
Usuń