"Jeśli jesteś w stanie sprawić, że ktoś będzie szczęśliwy - zrób to! Świat coraz bardziej tego potrzebuje..."
Każdego dnia w telewizji, radiu czy
mediach społecznościowych możemy usłyszeć o ciężko chorych dzieciach, których
rodzice proszą o pomoc. Takich ogłoszeń jest mnóstwo, co według mnie w pewnym
stopniu przyczynia się do tego, że patrzymy na to jak na coś „normalnego”, coś
co już znamy. Nie myślimy o tym co przeżywa dana rodzina, co czują rodzice i
jak walczą każdego dnia o życie swojego dziecka. Dopiero w momencie, gdy
choroba dotknie kogoś nam bliskiego lub kogoś kogo znamy, zaczynamy patrzeć na
to z innej perspektywy.
Pewnie zastanawiacie się co skłoniło
mnie do napisania tego postu. Otóż kilka dni temu zamieściłam na naszym profilu
post z prośbą o pomoc dla chorych maluszków z mojego miasta. Pomyślałam, że
warto wykorzystać fakt, że każdego dnia na naszą stronę wchodzi tak wiele osób
i zrobić coś dobrego. Poprosiłam o wpłatę po 1 zł na każde z dzieci, post
polubiło kilkadziesiąt osób, a udostępniło ponad 200, dzięki czemu dotarł do 26
tysięcy osób! I co? I nic… Efekt prawie zerowy. Nie, nie, nikogo nie obwiniam,
każdy sam decyduje o tym na co wydaje swoje pieniądze i ja w żadnym wypadku nie
zamierzam nikogo do niczego namawiać. Po prostu zaczęłam się zastanawiać
dlaczego tak się dzieje? Czy ta 1 zł to naprawdę tak wiele? Czy szkoda nam
tracić tak cennego dziś czasu, aby wejść na konto? O co chodzi?
Zaczęłam od siebie. I wiecie co?
Niestety zdałam sobie sprawę, że też często unikałam takich ogłoszeń. Jest ich
tak wiele... Każdego dnia wielu rodziców prosi o wsparcie, a ja przecież nie mam jak
pomóc im wszystkim. Jednak kiedy to przemyślałam na spokojnie zdałam sobie
sprawę, że to tylko wymówka. Jak to nie mam jak pomóc skoro jestem w stanie
opłacić sobie Internet, dzięki któremu mogę widzieć takie ogłoszenia. Oglądam
je na komputerze, na który jakimś cudem znalazły się pieniądze. Siedząc na
wygodnej kanapie, którą niedawno wymieniłam na nową i pijąc moją ulubioną kawę,
która wcale nie stoi na półce z wyprzedaży, bo kończy się jej data spożycia.
Czym więc jest ta 1 zł przy tym wszystkim? I nagle całkowicie zmieniłam mój
punkt widzenia. Was również chciałabym do tego przekonać…
Każdy z nas inaczej reaguje na takie
ogłoszenia. Jedni pomagają, drudzy ich unikają, bo nie mogą patrzeć na tragedię
tych maluszków, a jeszcze innym wydaje się, że nie mają jak pomóc. W chwili,
gdy zrozumiałam, że w rzeczywistości wszystko zależy od mojej dobrej woli
postanowiłam, że zrobię wszystko co mogę, by uczynić ten świat choć odrobinę
lepszym niż jest. Drobne gesty mają ogromne znaczenie i naprawdę mogą odmienić
czyjeś życie.
Warto najpierw zadać sobie pytanie
„Dlaczego nie pomagam?”. Przyczyny mogą być różne.
„Nie
mam pewności, że pieniądze trafią do osoby, której chcę pomóc”
„Nie
stać mnie, by pomagać innym”
„Nie
dotyczy mnie ten problem, nie interesuje mnie to”
Przestańmy mówić „Nie”. Nie masz
pewności, gdzie wpłyną twoje pieniądze? Wszystko można sprawdzić, istnieją
specjalne fundacje, które zajmują się zbieraniem pieniędzy dla osób chorych.
Naprawdę Cię nie stać? A gdybyś tak
jednego dnia odmówił/a sobie ulubionego batonika (ok.1,50 zł), zakupu paczki
papierosów (12 zł) czy wyjścia do kina na rzecz seansu w domu (ok.15 zł) ? To
nie są rzeczy, bez których nie możemy przeżyć do jutra, za to leki kupione za
te pieniądze mogą dać komuś nadzieję.
Jeśli natomiast sądzisz, że „ta historia
i ten problem” Cię nie dotyczy – pamiętaj, że życie potrafi wywrócić się do
góry nogami i to ty kiedyś możesz potrzebować pomocy.
Wcale nie uważam, że powinniśmy oddawać
innym wszystko co mamy. Uważam jednak, że każda pomoc jest ważna. Nie chodzi tylko
o pomoc finansową, ale i każdą inną. Sami powinniśmy decydować komu chcemy
pomóc, wybrać historię która jest nam najbliższa i na niej się skupić.
Ja na przykład każdego roku staram się
organizować świąteczne paczki dla dzieci z domu dziecka, część ubrań, w których
już dawno nie chodzę oddałam potrzebującym, a dla jednej z rodzin w naszym
mieście razem z siostrami zorganizowałam paczki żywnościowe. W mojej rodzinie
znalazło się też miejsce dla dwóch bezdomnych kundelków, a dla ok.10 udało nam
się znaleźć nowy dom. Kotów, które przygarnęliśmy nawet nie zliczę, część z
nich oddaliśmy w dobre ręce, a niektóre były z nami przez długie lata. Wspieram także różnego rodzaju akcje charytatywne. Może to
niewiele, ale przynajmniej nie stoję z założonymi rękami. Nie oczekuję
pochwały, ani tego, że ktoś to doceni. Ważne jest to, co ja czuję kiedy pomagam.
"Posiadanie
wielkiego serca nie ma nic wspólnego z wartością twojego konta bankowego.
Każdy
ma coś, co może dać innym".
Barbara Bush (żona Georga H.W. Busha)
Uważam też, że pomaganie jest naszym
obowiązkiem. Nie każdy ma tyle szczęścia co my, nikt nie decyduje o tym czy
jest zdrowy czy chory. Nie wszyscy mają równe szanse. Dlatego będąc zdrowym,
mając szczęśliwe dzieci, rodzinę i dach nad głową, powinniśmy przeznaczyć część
naszego czasu, dóbr materialnych czy pieniędzy (choćby najdrobniejszych) dla
tych, którzy naprawdę tego potrzebują. Ja wiem, że od życia dostałam naprawdę
wiele, dlaczego więc nie oddać trochę szczęścia innym? Uważam, że jeśli te 20 zł, za
które mogłabym kupić Julusiowi nową zabawkę (kolejną i jedną z wielu), może być
dla kogoś kwestią życia lub śmierci, to moim obowiązkiem jako człowieka jest go
tymi pieniędzmi wspomóc.
Dlaczego warto pomagać?
1. Bezinteresowna pomoc nadaje głębszy
sens naszemu życiu.
2. Pomaganie sprawia, że czujemy się
szczęśliwsi, a świat staje się lepszy!
3. Dobro do nas wraca, prędzej czy
później, w takiej czy innej postaci.
4. Nigdy nie wiesz, kiedy ty możesz
potrzebować pomocy.
5. Uśmiech na twarzy drugiego człowieka
jest tego wart – po prostu :)
Doceńmy to co mamy, poświęćmy chwile na
zastanowienie się ile od życia dostaliśmy dobrego i zauważmy znacznie większe
problemy, z którymi zmagają się inni, otaczający nas ludzie. Wówczas nasze
zmartwienia przestaną się wydawać tak trudne do pokonania. Przykład: Oblałeś
ważny egzamin/nie zdałeś na kolejny rok studiów? Niektórzy nie umieją nawet
pisać ani czytać. Złamałeś nogę? Są osoby, które w ogóle ich nie mają. Nie stać
Cię na większe mieszkanie dla powiększającej się rodziny? Są osoby, które całe
życie szukają jakiegokolwiek schronienia.
Tak jak powiedziałam na wstępie, nikogo
do niczego nie zmuszam, za to szczerze proszę. Pomóżcie Mai i Bartusiowi wyzdrowieć, a ich rodzicom pozwolić cieszyć się dorastającymi dziećmi. W tym
przypadku najlepszą pomocą jest pomoc finansowa na kolejne szczepionki dla
maluszków.
Każdy kto ma dzieci powinien zdawać sobie sprawę co muszą czuć
rodzice dzieci, które ciężko zachorowały. Chyba nie ma nic gorszego, ani nic
bardziej niesprawiedliwego..
Dlatego zwracam się do Was z ogromną prośbą, poza samym udostępnieniem i
przekazaniem informacji innym, wspomóżcie te maluszki choćby 1 zł. To naprawdę
niewiele, ale gdyby te 25 tysięcy osób, które widziały nasz poprzedni post
wpłaciło tak symboliczną kwotę – suma pieniędzy mogłaby odmienić ich życie.
Razem możemy dać nadzieję rodzicom tych dzieci, wywołać uśmiech na ich twarzach i zmieniać świat na lepsze! :)
Mądry tekst i za niego dzieciaki maja ode mnie po piątce.To nie dużo,ale przecież od czegoś trzeba zacząć!
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję w imieniu swoim i rodziców maluszków! :) To bardzo miły gest, a to już bardzo dużo!
Usuń90% Polaków to katolicy, praktykujący czy nie - to obojętne, ale co mówił Hesus - dajcie wszystko co macie i podążajcie za mną..jakoś nie widać, żeby w dzisiejszych czasach ktoś był skłonny oddać wszystko potrzebującym, BA - nawet troszkę, ciutkę..zawiść, konsumpcjonizm, materializm - tacy właśnie się stajemy i tego uczymy nasze dzieci
OdpowiedzUsuń