Dlaczego wierzymy w Świętego Mikołaja :)
Już niespełna miesiąc został do Mikołajek. Coraz
częściej czytam na portalach internetowych, że rodzice nie powinni okłamywać swoich
dzieci i powinni mówić im prawdę o Świętym Mikołaju, biskupie z Miry, a nie o siwym
Panu, w czerwonym ubraniu, roznoszącym prezenty. My jednak pozwalamy wierzyć
Julciowi w Mikołaja zamieszkującego Biegun Północy, w uroczą Panią Mikołajową, w pracowite elfy w zielonych ubrankach, w
latające renifery i wyśnioną fabrykę zabawek.
Moi rodzice pozwolili nam wierzyć w Mikołaja, za
co jestem im ogromnie wdzięczna. Nawet nie wiem kiedy tak naprawdę dowiedziałam
się, kim był prawdziwy Święty Mikołaj. Nie przeżyłam traumy, nie czułam się zawiedziona
czy oszukana przez rodziców. Zawsze z niecierpliwością czekałam na jego
odwiedziny, pisałam listy, rozglądałam się po niebie w poszukiwaniu sań z
reniferami. Dzięki temu magia Świąt była we mnie od zawsze i
pozostała do dziś!
Pozwalam Julusiowi wierzyć w Mikołaja, ponieważ wiem
ile radości dali mi i moim siostrom rodzice opowiadając o Mikołaju, przebierając
się za niego i wprowadzając świąteczny nastrój do domu.
Myślę, że większość z nas ma jakieś wspomnienia z dzieciństwa
związane z Mikołajem. My właśnie przy okazji 6 grudnia i Świąt Bożego Narodzenia wracamy
do tych wspomnień, śmiejemy się i wymieniamy opowieściami.
Kiedyś zajrzałam do szafy, gdzie schowany był dla
mnie prezent – prześliczny, pachnący pamiętnik zamykany na kłódkę. Ponieważ zawsze
dużo mówiłam, nie mogłam przemilczeć tego faktu. Oczywiście nie przyznałam się, że znalazłam prezent (mama nie pozwalała
mi zaglądać do szafy!), ale nie powstrzymałam się, żeby nie opisać rodzicom o
jakim pamiętniku marzę. I to z najmniejszymi szczegółami :) A kiedy otworzyłam prezent udałam ogromne
zaskoczenie :)
Rodzice zawsze dbali o to, aby nasze mikołajki
były wyjątkowe :) Kiedyś wynajęli Mikołaja z ogłoszenia.
Przyjechał maluchem (oczywiście czerwonym!), a rodzice dali mu worek z naszymi
prezentami. Madzia i Mila dostały
upragione zabawki, ja natomiast zamknęłam się w pokoju na klucz, nie wyszłam do Mikołaja
i nie wpuściłam go. Prezent oczywiście i ja dostałam – Mikołaj zostawił go
rodzicom :)
Szwagier opowiadał nam historie, jak jego rodzice
chowali prezenty w piwnicy, o czym on i jego brat doskonale wiedzieli. Jak
tylko ich rodzice wychodzili z domu, chłopcy świetnie się bawili nowymi zabawkami,
a przed powrotem rodziców odkładali je na miejsce :)
I to chcę dać Julciowi - piękne, radosne wspomnienia i poczucie tej niesamowitej, wyjątkowej Magii Świąt :)
Julek bardzo lubi książki. Każdego dnia spędzamy przynajmniej 30 minut z lekturą. Czytamy najróżniejsze bajki, opowiadania, oglądamy książki obrazkowe. W naszej biblioteczce jest już kilka książek o tematyce świątecznej i bardzo często głównym ich bohaterem jest właśnie Święty Mikołaj. Julcio zna historię biskupa Mikołaja z Miry, ale zdecydowanie częściej na kartach książek dla dzieci pojawia się wesoły Mikołaj z Bieguna Północnego i na tego właśnie Pana czeka :)
Dziś Julek pisał, a właściwie rysował list do Mikołaja, swój pierwszy, całkiem samodzielny. Byłam bardzo zaskoczona, że wymienił tylko dwie zabawki. Wie, że Mikołaj ma do obdarowania wszystkie dzieci na świecie, ale kiedy widzi jakąś zabawkę w reklamie telewizyjnej, to wszyscy w domu obowiązkowo musimy też ją zobaczyć - w wiadomym celu :) Na liście wymarzonych prezentów znalazły się dwie - Fabryka Lokomotywek na pierwszej stronie i Straż Pożarna Lego na drugiej :) Kiedy zapytałam, czy chce coś jeszcze dorysować, powiedział, że Mikołaj musi coś zostawić dla innych dzieci :) Julcio też sam podpisał list. Nie ukrywam, że przygotowałam mu małą ściągawkę, na której się wzorował, ale list od początku do końca wykonał samodzielnie :) Nie zapomniał też o samym Mikołaju i dla niego zostawił w liście ciasteczka, pięknie zapakowane upominki i choinkę - wszystko w formie naklejek :)
Taki list pozwoli spełnić nie tylko Julcia marzenia, ale też nasze. Kiedy zobaczymy ten najpiękniejszy na świecie uśmiech synka i jego radość z otrzymania upragnionego prezentu, będziemy jeszcze bardziej szczęśliwi :)
Pamiętam jak ja pisałam listy do Mikołaja. Też zaczynałam
od tych rysunkowych, a kiedy poznałam pierwsze litery, listy były już dłuższe. Któregoś
roku napisałam list, przykleiłam znaczek i wysłałam na adres Mikołaja, który
podany był w gazecie. Minęło przynajmniej kilka lat, kiedy dostałam
odpowiedź!!! Otrzymałam list z prawdziwym znaczkiem i pieczątką z Rovaniemi z
Finlandii.
To nie był żart rodziców. Dostałam najprawdziwszy
list z Bieguna Północnego! Byłam już w liceum, od dawna nie wierzyłam w
Mikołaja, a tego dnia poczułam się jak mała dziewczynka. To była niesamowita
niespodzianka. A list był najbardziej zaskakującym prezentem jaki dostałam. Nie
wiem jak to działa, czy nadal Mikołaj odpisuje na listy, ale na pewno za rok,
dwa wyślę z Julusiem list do Rovaniemi i wspólnie z synkiem będę czekała na
odpowiedź :)
W grudniu Mikołaja można spotkać praktycznie wszędzie. Pojawia się w każdym przedszkolu, w każdej szkole, w
każdym centrum handlowym i na każdej ulicy. Ja sama ogromnie się cieszę, kiedy mogę spotkać tego uroczego, siwego Pana z długą brodą, w czerwonym ubraniu :) Za każdym razem cieszę się jak mała dziewczynka :) I Madzia też :)
kurde ja wierzę.. tylko mi mówili, że mikołaj jest jeden, a tak jak napisałaś można spotkać go na każdym kroku.:)
OdpowiedzUsuńPewnie, że jest jeden :) Ale sam nie da rady obdarować prezentami wszystkich dzieci, dlatego ma swoich pomocników ;)
OdpowiedzUsuń