Czego nauczył mnie mój syn?!
Kiedy na świecie pojawia się dziecko chcemy dać mu wszystko co najlepsze. Świat staje do góry nogami, bo teraz najważniejszy jest ten mały człowieczek, który skrada nasze serca. Dbamy o niego, karmimy, pielęgnujemy, przytulamy. Staramy się nauczyć dziecko mówić, chodzić, ubierać się, sprzątać, czytać, pisać, liczyć. Uczymy dziecko samodzielności, szacunku, pewnych zachowań i często nawet nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak wiele my sami doświadczamy będąc rodzicami.
Odkąd jestem mamą nauczyłam się o wiele więcej niż przez wszystkie
lata nauki i każdego dnia zdobywam nową wiedzę i umiejętności. Kto by pomyślał,
że tak mały chłopiec tak wiele mi uświadomi, tak wiele pokaże i tyle nauczy…
Czego nauczył mnie mój synek?
Nauczył mnie doceniać proste rzeczy. Czasem, kiedy mam gorszy dzień, kiedy coś idzie nie po mojej myśli, kiedy słabiej się czuję i wszystko wokół wydaje się trudne - patrzę na synka i uśmiecham się sama do siebie. To dzięki Julciowi patrze na świat z zupełnie innej perspektywy i to dzięki niemu potrafię cieszyć się drobnymi rzeczami. Cieszy mnie śnieg za oknem, muszelka na plaży, kasztan spadający z drzewa i każda drobnostka, która wywołuje uśmiech na twarzy Julka.
Nauczył mnie cierpliwości, która nigdy nie była moją mocną stroną. Zawsze musiałam mieć wszystko na już i na już wszystko musiało być zrobione. Przy dziecku tak się nie da. Ja się tego nauczyłam i naprawdę jest mi z tym lepiej. Górze prania, która czeka cierpliwie na wyprasowanie też nie jest źle ;)
Nauczył mnie najpiękniejszej na świecie rodzicielskiej miłości. Ja miałam to szczęście, że wychowałam się w
cudownej rodzinie, w której miłość i bliskość zawsze były okazywane. Nie
zmieniło się to do dzisiaj. Teraz my stworzyliśmy swoją własną rodzinę, w
której miłość stawiamy na pierwszym
miejscu. I pomimo tego, że kochamy się najmocniej na świecie, to doświadczam
też zupełnie innej miłości – miłości rodzicielskiej - takiej bez granic, bez warunków, ponad wszystko! :)
Nauczył mnie wierzyć, że wszystko jest możliwe. Przeszliśmy długą drogę, żeby być tu, gdzie
teraz jesteśmy. Nie łatwo było słuchać lekarzy, którzy mówili, że
prawdopodobnie nigdy nie zostanę mamą. Nie traciłam nadziei, kiedy pielęgniarki
mówiły, że nie donoszę ciąży. A ja po
kilku miesiącach zostałam mamą wspaniałego chłopca – nie można tracić nadziei i
trzeba wierzyć, że marzenia się spełniają. Dzięki Julkowi wiem, że nie ma rzeczy niemożliwych.
Nauczył mnie planowania i organizacji czasu. Kiedy Julcio był malutki może nie byłam w tym tak dobra jak teraz jestem, ale wcześniej też nie było takiej potrzeby. Teraz poza pracą i przedszkolem musimy pamiętać o angielskim, o wizycie u logopedy, o zebraniach, o urodzinkach kolegów, o zakupach. I ogarniając to wszystko zawsze znajdujemy czas na zabawę, na kino, na czytanie bajek, na wycieczki i na zwyczajne bycie razem. Nie myślcie jednak, że nasze życie jest tak idealnie zorganizowane. Nauczyliśmy się też improwizacji, która przydaje się, kiedy plan zawiedzie ;)
Nauczył mnie czuć, że jestem naprawdę ważna i niezastąpiona. Nie tak dawno pisałam o tym TUTAJ. Jestem przy Julku zawsze kiedy mnie potrzebuje - porozmawiam, poprzytulam, wycałuję i rozśmieszę go. Oprócz tego nakarmię, wykąpię, wyprasuję ubranka i zaprowadzę do przedszkola. Stoję na nogach i "działam", nawet jeśli nie spałam kilka nocy z rzędu. Wiem, że jestem bardzo ważna i potrzebna. I jestem przekonana, że zarówno każda mama jak i każdy tata są nie do zastąpienia!
Nauczył mnie planowania i organizacji czasu. Kiedy Julcio był malutki może nie byłam w tym tak dobra jak teraz jestem, ale wcześniej też nie było takiej potrzeby. Teraz poza pracą i przedszkolem musimy pamiętać o angielskim, o wizycie u logopedy, o zebraniach, o urodzinkach kolegów, o zakupach. I ogarniając to wszystko zawsze znajdujemy czas na zabawę, na kino, na czytanie bajek, na wycieczki i na zwyczajne bycie razem. Nie myślcie jednak, że nasze życie jest tak idealnie zorganizowane. Nauczyliśmy się też improwizacji, która przydaje się, kiedy plan zawiedzie ;)
Nauczył mnie czuć, że jestem naprawdę ważna i niezastąpiona. Nie tak dawno pisałam o tym TUTAJ. Jestem przy Julku zawsze kiedy mnie potrzebuje - porozmawiam, poprzytulam, wycałuję i rozśmieszę go. Oprócz tego nakarmię, wykąpię, wyprasuję ubranka i zaprowadzę do przedszkola. Stoję na nogach i "działam", nawet jeśli nie spałam kilka nocy z rzędu. Wiem, że jestem bardzo ważna i potrzebna. I jestem przekonana, że zarówno każda mama jak i każdy tata są nie do zastąpienia!
A czy Wy nauczyliście się czegoś od swoich dzieci?
Nauczyłam się, że nie trzeba być ideałem, by inni Cię kochali.
OdpowiedzUsuńMacierzyństwo codziennie uczy mnie czegoś nowego :)
OdpowiedzUsuńOch, dzieci uczą nas naprawdę wielu rzeczy! Przede wszystkim tego, jak cieszyć się z drobiazgów.
OdpowiedzUsuńO tak, planowanie nigdy nie było moją mocną stroną. A teraz zycie zaplanowane co do minuty! To dzięki moim 2 córeckzom :)
OdpowiedzUsuńPiękny wpis od serca. Takie właśnie lubię najbardziej, prawdziwe i szczere, wzruszające...:)
OdpowiedzUsuńPiękny wpis. Właściwie pod każdym punktem mogłabym się podpisać :) Ja też uczę się od mojego synka wytrwałości. On nigdy się nie poddaje i zawsze szuka rozwiązania!
OdpowiedzUsuń