×

Nasze dzieci mogą nigdy tego nie doświadczyć!



W ostatnich miesiącach dużo czasu spędziliśmy w domu. Od jesieni zdążyła się u nas pojawić ospa, angina, grypa żołądkowa, a w między czasie drobne infekcje. Zostaliśmy uziemieni w domu i rzadko udawało nam się wyjść na spacer. Pomimo tego, że w domu już się nudziliśmy, to mam wrażenie, że Julek się "zasiedział". Nie miał ochoty wyjść na spacer, ani do sklepu, nie chciał iść do przedszkola, a nawet nie chciało mu się włożyć butów, żeby jechać do dziadków. 

Teraz, jeśli tylko nie pada wychodzimy z domu. Wczoraj wyszliśmy od razu po przedszkolu, więc udało nam się uniknąć tego rozbierania i ubierania w domu. Julek nie był entuzjastycznie nastawiony na mój pomysł o spacerze, ale kiedy tylko wyszliśmy z samochodu, spacerowaliśmy alejką przy stawie, podglądaliśmy kaczki, był szczęśliwy. Mieliśmy więcej czasu dla siebie. Mieliśmy czas na rozmowę, na wygłupy i na przemyślenia.
Nie tylko Julek wrócił do domu zadowolony. Ja też wróciłam szczęśliwsza. Cieszyłam się, że udało nam się wyjść na bardzo przyjemny spacer, że czas nas nie gonił i nic nam nie przeszkadzało. Takie chwile nie zdarzają się zbyt często, ponieważ każdego dnia, gdzieś się spieszymy.



Kiedyś codzienność dzieci wyglądała zupełnie inaczej i uwierzcie mi, wiele bym dała, żeby Julek zaznał choć odrobinę takiego dzieciństwa, jakie ja miałam.
Są rzeczy, które też może przeżyć i których może doświadczyć, ale są takie, które w obecnych czasach są nieosiągalne.
Kilka dni temu oglądałam z Julkiem film - Dzieci z Bullerbyn i to już było kulminacją moich wspomnień i powrotu do przeszłości. Uwierzcie mi, że z ogromną ochotą cofnęłabym się do ich czasów - choć na krótką chwilę!

Kiedyś dzieci cały swój wolny czas spędzały na świeżym powietrzu. Do szkoły musiały iść kilka kilometrów pieszo i tak samo musiały wrócić. Nie narzekały na długą drogę, na deszcz, na zaspy, na komary, a powrót ze szkoły był świetną okazją do zabawy. Rodzice nie bali się wysłać dzieci samych do szkoły. Wyobraźcie sobie, żeby teraz tak puścić dzieci "samopas"? Ja sama nigdy bym się na to nie odważyła i to już jest pierwsza rzecz, której nasze dzieci nie doświadczą (no chyba, że macie szkoły zaraz pod oknem).


Pomimo tego, że zabawy z mojego dzieciństwa nie są już tak popularne jak kiedyś, to nadal dzieci mogą pobawić się przy trzepaku, mogą bawić się w chowanego i w berka, mogą grać w klasy, państwa i miasta, kapsle.  Ale to już nie są te czasy, kiedy dzieci:

Będą spały w stodole - może znajdą się siedliska agroturystyczne przygotowane dla turystów, właśnie po to, aby mogli oni zobaczyć, jak to jest spać na sianie. Ale prawda jest taka, że "naturalnie" nie ma na to szans. W wielu polskich wsiach już nawet nie ma stodół, a jeśli są, to znajduje się w nich garaż albo dosłowna rupieciarnia.

Będą wysyłać do siebie wiadomości "po sznurku" - zamiast tego wyślą sms albo wiadomość na messengerze. Nie ma już takich domów, jak te w zagrodzie północnej czy południowej. Teraz nawet blisko postawione domy są oddzielone od siebie wielkimi płotami, murami albo żywopłotami, a sąsiedzi nie są tak przyjaźnie do siebie nastawieni.

Będą całe dnie spędzały na dworze - i nie mam tu na myśli tylko codziennych obowiązków i zajęć pozalekcyjnych. Nie pozwalamy zbyt długo bawić się dzieciom poza domem, bo się przeziębią, bo mają katar, bo będą głodne. Rzeczywiście latem można zobaczyć więcej dzieci spędzających czas na świeżym powietrzu, ale nadal jest to zbyt mało.

Prowadzą traktor albo jadą na furmance - po pierwsze zobaczenie furmanki graniczy z cudem, a po drugie nowoczesne traktory to już są takie sprzęty, że dziecko nie miałoby odwagi na nich usiąść. Myślę też, że rodzice w trosce o bezpieczeństwo dziecka mogliby się na to nie zgodzić.

Zbierają ziemniaki i truskawki z pola - nie myślcie sobie, że chciałabym wykorzystywać dziecko do pracy w polu. Chciałabym tylko, żeby mój syn zobaczył i zrozumiał, czym taka praca jest. Nie ukrywam, że ja sama nigdy tego nie doświadczyłam, a bardzo bym chciała. Wiem, że nie była to lekka praca, ale wiem, że gwarantuje wiele wspomnień!

Całe dnie biegają w jednym, nawet wybrudzonym ubraniu - nie wydaje Wam się, że teraz "nie wypada" wyjść z ubrudzonym dzieckiem z domu? Co z tego, że za chwilę będzie jeść loda, który spłynie po jego bluzce, albo przeskakując przez kałużę będzie całe mokre? Stare powiedzenie: "brudne dziecko to szczęśliwe dziecko" w obecnych czasach staje się wręcz niedopuszczalne.

Takich przykładów jest o wiele więcej i myślę, każdy kto żył w latach 80., może mieć takie wspomnienia, jak ja. Jeszcze więcej mogą powiedzieć starsze pokolenia i ogromnie im zazdroszczę tego, jak spędzały swoje dzieciństwo bez telefonów, tabletów i komputerów!

Zima odchodzi i mam nadzieję, że zabierze ze sobą wszystkie bakterie i wirusy, które ostatnio tak się nas czepiały. Wychodzimy na dwór i zamierzamy spędzać na świeżym powietrzu znacznie więcej czasu niż kiedyś. Nie będziemy sadzić truskawek na polu, ale posadzimy poziomki na balkonie. Nie będziemy jeździć traktorem, ale będziemy podróżować - przede wszystkim po Polsce. Chcemy wspólnie odkrywać najpiękniejsze zakątki naszego kraju, chcemy spędzać jak najwięcej czasu razem, z ograniczeniem uzależniających nas wszystkich ekranów. 
Dziś pójdziemy na spacer, pokarmimy kaczki i łabędzie, a później zostaniemy na placu zabaw - niech dzieci się wybawią :)


Ubranka w jakich widzicie Julcia na zdjęciach to najnowsza kolekcja marki 5.10.15. 
Julek ma na sobie ubranka w stonowanych kolorach, ale cała kolekcja jest bardzo kolorowa i radosna, co zobaczycie jeszcze w innych wpisach! Przejściowa kurteczka, parka jest bardzo wygoda i nie krępuje ruchów dziecka, co sprawdziliśmy i na spacerze i na placu zabaw! 

Tej wiosny projektanci 5.10.15. przygotowali dla najmłodszych mnóstwo propozycji zachwycających
swoją formą, fantastycznymi grafikami i bogatą paletą barw. W tym sezonie chłopcy dzięki ubraniom mogą się przenieść na tor wyścigowy, ponieważ w kolekcji znalazły się projekty nawiązujące do wyścigów zarówno dynamicznymi grafikami w żywych kolorach, jak i napisami. Julcio już biega w swoich "wyścigowych" spodniach :)

Ubranka, jakie tutaj Julek ma na sobie to:












10 komentarzy:

  1. Doświadczyłam to wszytsko i az łezki mi sie zakręciły jak czytałam- nasze dziewczyny staram sie własnie tak wychowac i pokazac im to co ja miałam- wiem ze nie doświadcza tego tak jak ja ..ale to od nas zalezy co pokażemy dziecku

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dużo w naszych rękach, ale są rzeczy, których nie jesteśmy już w stanie pokazać dziecku :(

      Usuń
  2. Pamiętam, jak moi rodzice wychodzili z domu o 4:40 rano, mój trzy lata starszy brat budził mnie, robiliśmy sobie śniadanie, szliśmy do szkoły, potem wracaliśmy, grzaliśmy obiad, czasem gotowaliśmy ziemniaki, odrabialiśmy lekcje, oglądaliśmy TV albo bawiliśmy się na podwórku. Rodzice wracali po 16 i nikt nie zaginął, nie połamał się, szkołę skończyliśmy a i każde z nas jest samodzielnym dorosłym. Dziś nie wyobrażam sobie, żeby na tyle swobody pozwolić moim synom, nie wiem, jak moi rodzice to przeżyli, w domu nie było nawet telefonu, więc przez 12 h nie mieli pojęcia co się z nami dzieje, od początku podstawówki, każdego dnia...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz ciężko uwierzyć, że kiedyś tak wyglądało życie! To są cudowne wspomnienia i jakby inny świat...

      Usuń
  3. Mieszkam na wsi i moja córka może doświadczyć tego co ja w dzieciństwie. Ma 2.5 roku a wie jak zbiera się ziemniaki czy sezonowe owoce, biega cały dzień po polu, bawi się błotem, a i gdy podrośnie będzie mieć możliwość spania w stodole

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak ja Wam tego zazdroszczę!!! Nie ma wielu dzieci, które mogą aż tyle doświadczyć!

      Usuń
  4. Czasy się zmieniają, niektóre rzeczy odchodzą... Ale na szczęście duża roił rodziców, żeby zapewnić dzieciakom równie fajne wspomnienia jak my mamy 😉

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytam i przypomniało mi się moje dzieciństwo. Lato u dziadków na wsi, zabawy w ogrodzie, na polu, łapanie nad tamą. Dziś nawet pisałam o zabawach podwórkowych w które się bawiłam będąc dzieckiem a przypomniała mi je pewna książka. Chciałabym w dzieciach zaszczepić to zamiłowanie do tego typu zabaw, choć mieszkając w mieście nie jest to łatwe.

    OdpowiedzUsuń
  6. My mieliśmy o wiele ciekawsze dzieciństwo, wbrew pozorom tez więcej swobody a Twoje dzieciątko ma świetną kurtkę!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Pamiętam wakacje u babci. Ty mi je przypomniałaś!
    Do domu wracało się tylko na posiłki, a czasami i je babcia serwowała na dworze, w biegu. Zabawy w ogrodzie, na polanie, z kozami, zbieranie owoców wprost z krzaczka.
    Moje dzieci tego nie doświadczą. A na pewno nie w takim wymiarze.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Dziecięce Inspiracje , Blogger